Portal psychologiczny: Instytut Psychologii Zdrowia
Czytelnia

Oswoić się z tym wymiarem życia

Grażyna Płachcińska

Rok: 2005
Czasopismo: Świat Problemów
Numer: 9

Czy i dlaczego warto mówić o wartościach w podstawowej terapii odwykowej? A w dalszym trzeźwieniu? Oczywiście, że warto, a nawet należy. I na początku, i później.

Rozmawianie o wartościach w leczeniu podstawowym - po co rozważać, czy to konieczne, skoro temu jest poświęcona jedna z prac przewodnika "Alkohol i moje życie", którą powinien wykonać każdy pacjent? (praca nr 8 nad destrukcją, spowodowaną piciem alkoholu). Czy to nie będzie dodawanie kolejnych ciężarów, zarówno pacjentom, jak i terapeutom?
Większość terapeutów uważa, że właśnie z tą częścią pacjenci mają wielkie trudności. Wychodzi więc na to, że i jedni, i drudzy mają z wartościami kłopot. Wiadomo, że są ważne i potrzebne, że wpływają na życie człowieka, ale nie jest jasne, jakie są, co znaczą, w jaki osobisty system się układają, skąd je mam, jakich przestrzegam. Albo wedle jakich wartości żyję i jak je realizuję, co mi to daje? W tym miejscu zaczyna się ów kłopot, bowiem system wartości tworzy się i realizuje w spotkaniu z drugim człowiekiem.

Ze strony terapeuty. Już w pierwszych rozmowach z pacjentem terapeuta dotyka świata wartości i pacjenta, i swojego. Pyta przecież: "Co jest dla pana czy pani ważne w życiu - rodzina, praca, zdrowie?". Te pytania stawia też często samemu sobie. To pierwszy, chociaż zwykle nieświadomy moment porównywania swego systemu wartości z systemem pacjenta i odwrotnie. Myślę, że system wartości terapeuty jest jednym z powodów, dla których pewne obszary życia pacjenta drąży bardziej niż inne. Bywa, że są to obszary szczególnie ważne dla samego terapeuty.
Kobiety terapeutki bardziej zwracają uwagę na wartości, których nie można bezpośrednio dotknąć, pomacać, takie jak miłość, rodzina, bycie dobrą matką i żoną, uczciwość, solidność. A terapeuci mężczyźni są nastawieni bardziej na dotykalne, konkretne wartości, "coś takiego twardszego" - jak praca, pieniądze, kariera. Stąd wśród trzeźwiejących mężczyzn więcej będzie potem pracoholików.
Warto, żeby w kontakcie indywidualnym terapeuta zaznaczał sobie wymieniane przez pacjenta wartości, aby w dalszej terapii móc z nim nad tym pracować. W sesjach indywidualnych może już używać słów "wartość, wartości", definiować je i oswajać pacjenta z tym wymiarem życia. Praca nad wartościami może też być ważną lekcją też dla terapeuty: zmusza do rewidowania własnego systemu wartości i sprawdzania, na ile go realizuje.
Zatem, gdy przychodzi czas zajęć o systemie wartości, zarówno pacjent, jak i terapeuta powinni być do tego przygotowani. Najlepiej, gdy zajęcia w sprawie wartości odbędą się w połowie leczenia, jeszcze przed pisaniem pracy z przewodnika. Łatwiej i klarowniej będzie pacjentowi pisać, jakim wartościom się sprzeniewierzał, a terapeuta sensowniej będzie mógł mu pomóc.

Ze strony pacjenta. Jak wiadomo, system wartości człowieka kształtuje się w toku jego rozwoju i dorastania. W kolejnych etapach życia uświadamiamy sobie, co jest dla nas ważne i według jakich zasad chcemy żyć. Ukształtowanie hierarchii wartości jest zatem niezbędne do świadomego życia i podejmowania odpowiedzialnych decyzji, dokonywania życiowych wyborów i konstruktywnych zachowań. W momencie podejmowania terapii odwykowej system wartości pacjenta był "w rozsypce". Większość jego zachowań świadczy o realizowaniu antywartości, owe antywartości realizuje on za pomocą alkoholu: na przykład zamiast wartości, jaką jest zdrowie, realizuje antywartość - chorobę, zamiast pracy - jej brak, zamiast szacunku - pogardę, zamiast miłości - nienawiść itd.- Można podzielić pacjentów na trzy grupy.
Pierwsza to ci, którzy mają ukształtowany system wartości, zgodnie z nimi przedtem żyli i mieli z tego określone profity, a zaczęli pić w wieku dorosłym: "Byłem dobrym fachowcem. Zawsze miałem pracę. Ludzie mnie szanowali. Miałem rodzinę" czy "Wiedziałem, czego chcę, miałem marzenia i powoli je urzeczywistniałem". Co prawda ci pacjenci pijąc zaprzestali żyć wedle wyznawanych wartości, jednak w pracy z nimi jest się do czego odnosić. Obietnica, że trzeźwienie w dużym stopniu spowoduje przywrócenie szacunku, miłości, pracy, jest jak najbardziej realna. Poparta wcześniejszymi, trzeźwymi doświadczeniami: "Pamiętam, jak żyłem, jaki byłem". Pacjentom z tej grupy łatwiej jest pracować nad swoim systemem wartości: mają do czego wracać, a zatem zwykle mają też większą motywację do życia wedle hierarchii wartości. Klarowny ich system pomaga im też w trzeźwieniu: "Wiem, czego się trzymać, jak postępować. Mniej się boję życia na trzeźwo".
Druga to ci, którzy zaczęli pić w młodym wieku i nie zebrali jeszcze pozytywnych doświadczeń wynikających z życia według wartości. Zaczęli pić w okresie dojrzewania, a właśnie wtedy kształtuje się własny system norm moralnych. Posiadają oni zalążki swego systemu wartości, niektórymi umieją się kierować w swoim życiu ("Zawsze ważna dla mnie była i jest lojalność i prawda"), ale mają mało pozytywnych doświadczeń, a tym samym zysków z życia wedle wyznawanych wartości. Z powodu picia stosunkowo szybko zaczęli realizować antywartości.
Tym pacjentom często trzeba pomóc w budowaniu ich systemu wartości, podawać konkretne przykłady korzyści płynących z realizowania wartości w życiu, a także sposoby ich realizowania. To grupa pacjentów trudna dla terapeuty, bo często konfrontująca go z jego wartościami i ich realizowaniem w życiu. Ci pacjenci często zadają terapeucie trudne pytania: " A ty nigdy nie kłamiesz? Zawsze jesteś uczciwy? Czy modlisz się, jeśli jesteś wierzący? Czy zawsze jesteś w porządku wobec swojej rodziny? I jak to robisz?". To pacjenci, którzy często wiedzą, co to są wartości, do czego służą, ale jeszcze ich dostatecznie długo nie praktykowali. Chcą zacząć żyć według nich i mieć z tego korzyści.
Trzecia grupa pacjentów, którzy najczęściej wychowali się w rodzinach alkoholowych, od swoich pijących rodziców otrzymała raczej antywartości. Pacjenci z tej grupy potrzebują największej pomocy. Bywa, że mają jakąś wiedzę o świecie wartości, ale żyć umieją wedle antywartości: "Miałam dobry potencjał, ale trafiłam na marną glebę. Moi rodzice pili, brat ćpał. Wszyscy w mojej rodzinie pili". Inni często potrzebują podstawowej edukacji w sprawie wartości: jakie one są, dlaczego są ważne i do czego są w życiu potrzebne. To grupa pacjentów, którym należy pomóc zbudować swój system wartości, podsuwać konkretne sposoby ich realizowania i cierpliwie towarzyszyć w próbach jego praktykowania. Dla terapeuty to bodaj najwdzięczniejsza, ale i najtrudniejsza grupa pacjentów, wymagająca dobrych umiejętności wychowawczych. Ci pacjenci potrzebują często bardziej intensywnego i dłuższego niż inne grupy kontaktu z placówką.
W podstawowym leczeniu odwykowym należy zatem, mówić o wartościach, ale na poziomie głównie poznawczym. Z delikatnością i uważnością, aby nie powiększać poczucia winy i wstydu pacjenta. Uważam, że niezależnie od tego, do której z wymienionych grup pacjent należy, trzeba zawsze bardziej akcentować korzyści z realizowania wartości, niż ostro konfrontować go z jego sprzeniewierzaniem się im. Pomoc w rozpoczęciu praktykowania wartości w życiu, a taką okazję daje leczenie, podnosi poziom nadziei i zwiększa motywację do dalszego trzeźwienia.

Drugi okres, w którym warto i należy pracować nad systemem wartości, to czas po około roku i więcej trzeźwienia. Pacjent ma już dość utrwaloną abstynencję, większą wiarę w siebie i swoje możliwości, a poczucie winy i wstyd związane z piciem są mniej dolegliwe. Jest też wyposażony w narzędzia i umiejętności do radzenia sobie z nawrotami choroby. Może więc zacząć gruntowną pracę dotyczącą swoich wartości i sposobów ich realizowania. Euforia z powodu samego niepicia opadła, abstynencja przestaje być głównym celem, którego osiągnięciu i utrwalaniu podporządkowane były wszystkie wymiary życia. Pojawia się potrzeba sporządzenia klarownego systemu przekonań wedle, którego człowiek chce dalej żyć, formułować cele i realizować je, postępować w różnych dziedzinach życia.
Wartości są tu niezbędne: pełnią rolę wyznaczników i regulatorów celów oraz dążeń człowieka. Są także punktem zakotwiczenia i odniesienia do oceny, co jest dobre, a co złe w naszym postępowaniu. Często w czasie leczenia podstawowego - niezależnie od pracy poznawczej związanej z wartościami - pacjenci wraz z terapeutą sporządzają listę znanych wartości. Wisi taka lista na wielkiej płachcie papieru, można się jej przyglądać. Nieraz pacjenci mówią, jakie wartości już realizują i jakie mają z tego korzyści, a które chcieliby wcielać w życie, ale jeszcze im trudno.
Zwykle zatrzymujemy się nad takimi wartościami, jak uczciwość, zaufanie, miłość, pieniądze. Dyskutujemy o zyskach i stratach, jakie się z tym wiążą. Rozmawiamy o tym, czy możliwe jest, żeby w 100% żyć wedle wyznawanych wartości. "Jak mogę zaufać swemu bratu w jakiejkolwiek sprawie, kiedy on nadal pije? Nie wierzę mu. Czy wobec tego łamię wartość, jaką jest zaufanie, czy nie? To się chyba nie da zastosować w życiu. A chciałbym mu wierzyć, lepiej by mi było" - mówił Arek. Natomiast Szczepan, który był w dwóch związkach jednocześnie, a ważna była dla niego prawdomówność i odpowiedzialność, zobaczył, że nie realizuje tych wartości, kiedy postępuje w ten sposób, że oszukuje i obie kobiety, i siebie. Pracował potem nad tym problemem.

Różne definicje pojęcia "wartość" - w tym momencie terapeuta może już podawać je pacjentom i pracować bezpośrednio nad nimi. Z byłymi pacjentami Wojewódzkiego Ośrodka Terapii Uzależnienia i Współuzależnienia w Pruszkowie, z którymi prowadzę zajęcia w ramach after care, zaczynam zwykle od definicji Jana Szczepańskiego z "Elementarnych pojęć socjologii" (Warszawa 1970), który uznaje za wartość "dowolny przedmiot materialny lub idealny, ideę lub instytucję, przedmiot rzeczywisty lub wyimaginowany, w stosunku do którego jednostki lub zbiorowość przyjmują postawę szacunku, przypisując mu ważną rolę w swoim życiu, a dążenie do jego osiągnięcia odczuwają jako swoisty przymus". I choć za podmiot wartości uważa się człowieka, to same wartości są czymś poza podmiotowym, zewnętrznym, uwewnętrznianym przez jednostkę.
Już sama definicja brzmi skomplikowanie i niezwykle poważnie, trochę ją objaśniam, ale głównie bawimy się w zaprzyjaźnianie z trudnymi słowami. W efekcie tworzymy udomowioną, zrozumiałą dla wszystkich definicję wartości, z której wynika, że system wartości to coś takiego, co wyznacza nam zasady i reguły, które sterują naszym życiem, a zarazem jest to ważny wskaźnik jego jakości. Posługiwanie się nimi w życiu codziennym pomaga postępować godnie, z szacunkiem do drugiego człowieka i do samego siebie. A ponieważ wartości to twór niematerialny, ale w życiu objawiający się niezwykle konkretnie i materialnie, opracowałam mini scenariusz do pracy z wartościami. Każdy uczestnik grupy dostaje go i po kawałku wypełnia zadania. Po każdym etapie omawiamy to, co napisali uczestnicy, i te przystanki na omawianie są bardzo ważne, co chwila bowiem potykamy się o barierę poczucia winy i o wstyd związany ze sprzeniewierzaniem się swoim wartościom. Albo o brak sposobów na rozpoczęcie ich realizowania.
Pamiętam Ryszarda, dla którego ważnymi wartościami były rodzina i miłość. Mieszkał z ojcem, do którego od lat się nie odzywał, chociaż nie pił już prawie pięć lat. "Już dawno mu przebaczyłem i chciałbym z nim czasem pogadać. Głupio tak wychodzić z kuchni, kiedy ojciec wchodzi. Ale on tylko warczy, to ja też coś albo odburknę, albo się wynoszę. Jak to zrobić? Boję się, że jak coś powiem normalnie, on i tak będzie warczał i mnie wyzywał". Głowiliśmy się, szukając sposobu, i nic sensownego dla Ryśka na tych zajęciach nie wymyśliliśmy. Na następne przyjechał, promieniejąc jak słońce, i od razu oświadczył: "Najprostsze jest najlepsze. Rozmawiamy z ojcem, nagadać się nie możemy. Okazuje się, że on chciał i nie wiedział jak, ja tak samo. Gotowałem bigos, wiem, że ojciec go lubi, a sam już sobie nie ugotuje. Kiedy wszedł do kuchni, zanim pomyślałem, poczęstowałem go. Zjadł i smakowało mu, pierwszy raz w życiu mnie pochwalił. Od tej pory gadamy i gadamy".
Uczestnicy piszą i rozmawiają o wartościach, które kiedyś praktykowali i zaprzestali, o tym, dlaczego tak się stało, o wartościach, którym nigdy się nie sprzeniewierzyli. Zapisują wartości, które chcieliby zacząć praktykować w swoim życiu, ale tego nie robią, dyskutują i piszą o zyskach i stratach wynikających z życia zgodnie z osobistym systemem wartości, obmyślają sposoby wprowadzania ich w swoje życie. A na koniec wybierają trzy do pięciu z tych, którymi chcą kierować się w codziennym postępowaniu - mogą to być wartości już realizowane - zapisują sobie, jak to będą robić i jakich korzyści mogą się spodziewać.
Pracuję teraz z kolejną grupą, a uczestnicy poprzednich mówili mi o następujących korzyściach z naszej pracy nad wartościami:
- pomagają mi w trzeźwieniu,
- mam się o co oprzeć w sobie,
- czuję się pewniejszy,
- wiem, czego chcę,
- podnoszą moje poczucie wartości,
- czuję się swobodniejszy,
- spełniam swoje marzenia,
- mam lepsze kontakty z rodziną.
Tu dwa konkretne przykłady: "Nie boję się zwrócić uwagę córce, kiedy źle robi", "Mój wnuk nie chce się ze mną rozstawać, a córka powierza mi go na wiele godzin, bo ufa mi i uważa, ze jestem odpowiedzialny. Ja też tak myślę o sobie".



logo-z-napisem-białe