Portal psychologiczny: Instytut Psychologii Zdrowia
Czytelnia

Odpowiedź na list otwarty Doroty Sasal

Jerzy Mellibruda

Rok: 2005
Czasopismo: Świat Problemów
Numer: 1

W liście poruszone są sprawy, które od dłuższego czasu wzbudzają moje wątpliwości merytoryczne i niepokój, dotyczący negatywnych skutków upowszechniania poglądów, z którymi list polemizuje.
1. Podzielam negatywną opinię autorki listu na temat niefortunnej próby zacierania w świadomości społecznej różnicy między ofiarami i sprawcami. Na takim podziale - ugruntowanym w tradycji zajmowania się problematyką przemocy (nie tylko domowej) - oparty jest cały system interwencji prawno-administracyjnej oraz społeczno-moralnej. Bez możliwości czytelnego ustalania odpowiedzialności za akty przemocy nie byłoby możliwe uruchamianie działań różnych służb, instytucji i organizacji, brakowałoby mocnych argumentów przemawiających za decyzjami administracyjnymi i finansowymi niezbędnymi do budowy i rozwijania systemu przeciwdziałania przemocy w rodzinie.
2. Rozróżnienie ofiar i sprawców związane jest również z ogromnie ważnym problemem krzywdy osobistej i podziałem na skrzywdzonych oraz krzywdzących, jak również z problematyką poczucia winy za skrzywdzenie i przebaczania jego sprawcom oraz zadośćuczynienia skrzywdzonym. Pojęcie "uwikłania w przemoc" ogromnie utrudnia poruszanie się w tych bardzo złożonych labiryntach ludzkiego losu.
3. Kategoria wzajemnego "uwikłania w przemoc" maltretowanej kobiety lub dziecka oraz dokonującego przemocy męża lub rodzica komplikuje kwestię odpowiedzialności za przemoc. Obawiam się, że może przyczynić się do ponownego zasłaniania kurtyny, za którą rozgrywają się "awantury rodzinne" lub "skomplikowane sprawy intymnego współżycia kobiet i mężczyzn". Cytuję sformułowania, którymi jeszcze niedawno posługiwano się w Polsce, gdy pojęcie "przemoc w rodzinie" prawie nie było stosowane.
Przejawy takich zagrożeń już obserwujemy, gdy adwokaci sprawców - powołując się na "wzajemne uwikłanie w przemoc" klientów i ich małżonek oraz na fakt zapisania się klienta do programu terapeutycznego - usiłują wpłynąć na decyzje sądu w sprawach o alimenty czy rozwód i podział majątku.
Sądzę więc, że nie powinniśmy usuwać z naszego słownika pojęcia "ofiara" i "sprawca" ani rezygnować z konsekwencji moralnych, prawnych i społecznych wynikających z posługiwania się tymi kategoriami.
4. Nieco inaczej ten podział wygląda, gdy na sprawę przemocy w małżeństwie spojrzymy z perspektywy psychologicznej. Dość często dostrzegamy wtedy złożony system interakcji różnych zjawisk i procesów przebiegających zarówno we wzajemnej relacji partnerów, jak i w psychice każdego z nich. Psycholog, dostrzega powiązania tych zjawisk oraz skomplikowane związki przyczynowe - i nazwanie tego "wzajemnym uwikłaniem" psychologicznym jest uzasadnione. Uważam jednak, że analiza psychologiczna zjawiska przemocy, chociaż jest mi bliska i istotna, nie powinna odgrywać dominującej roli w funkcjonowaniu systemu przeciwdziałania przemocy w rodzinie.
5. Uważam za nietrafny merytorycznie i niebezpieczny praktycznie pomysł zredukowania problematyki przemocy w rodzinie do psychologicznej analizy wzajemnych interakcji tego, co dzieje się w umyśle, uczuciach oraz reakcjach ofiary i sprawcy przemocy. W szczególności nie wolno aktów przemocy w rodzinie traktować jako zjawiska chorobowego lub zaburzenia psychicznego, chociaż zarówno u ofiar, jak i u sprawców występują zaburzenia emocjonalne.
6. Czym innym jest udzielanie pomocy psychoterapeutycznej osobie, która w dzieciństwie była ofiarą przemocy i po dwudziestu latach z tego powodu zgłasza zaburzenia emocjonalne, a czym innym - osobie, która aktualnie doznaje takiej przemocy w swoim domu. W tym drugim przypadku psychoterapia nie jest odpowiednią formą pomocy, a czasem może nawet powodować negatywne skutki. Dlatego psycholodzy i psychoterapeuci, którzy włączają się do systemu przeciwdziałania przemocy w rodzinie, powinni być szczególnie wrażliwi i uważni, aby analiza psychologiczna interakcji między partnerami związku, w którym dokonywana jest przemoc, nie wypierała tej perspektywy rozumienia przemocy, która pozwala na rozstrzygnięcie problemu odpowiedzialności za przemoc i ustalenia, kto powinien być broniony, chroniony i wspierany.
7. Psychoterapeuci na ogół bardzo pilnują, aby nie angażować się po żadnej stronie konfliktów, w których uczestniczą ich klienci. W systemie przeciwdziałania przemocy istnieje konieczność angażowania się po stronie i w obronie skrzywdzonych ofiar. Często dzieje się to mimo bardzo ograniczonych możliwości weryfikacji, "jak tam naprawdę było, kto pierwszy zaczął i jaki jest stopień wzajemnego uwikłania". Gdyby pracownicy Niebieskiej Linii zaczęli sprawdzać, kto i w jakim stopniu był uwikłany, cała ta praca by się rozsypała. Dlatego, moim zdaniem, psychoterapia ofiar przemocy - rozumiana jako profesjonalna, kliniczna metoda leczenia zaburzeń emocjonalnych - powinna być prowadzona poza systemem przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Natomiast pomoc psychologiczna - rozumiana jako udzielanie wsparcia emocjonalnego oraz pomaganie w radzeniu sobie ze stresem i bieżącymi problemami życiowymi - jest bardzo cennym uzupełnieniem systemu interwencji i przeciwdziałania przemocy. Nie wymaga jednak koncentrowania się na "uwikłaniu" i propagowaniu tego podejścia do opisywania zjawiska przemocy.
Oczywiście, gdy siadamy twarzą w twarz z osobą skrzywdzoną, nie zwracamy się do niej per "ofiaro" - pomagamy jej wydostawać się z pułapki zagrożenia, bezradności, cierpienia i dezorientacji. Staramy się udzielać jej wsparcia i pomagać w zwiększaniu jej pozytywnych zasobów.
8. Postulat, aby nie zawierać w programach dla sprawców kontraktu na niestosowanie przez nich przemocy, zawarty w poradniku, "Jak pracować z osobami stosującymi przemoc" wydanym przez Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" Instytutu Psychologii Zdrowia, (Warszawa 2004, s.6) uważam za błędny merytorycznie i szkodliwy praktycznie. Sugeruje on, że akty przemocy są objawami choroby, z której psychoterapeuta może wyleczyć swego klien ta. To absurdalne. Sprawcy przemocy zaczęli pojawiać się (nieliczni) w tzw. programach dla sprawców, które autorzy poradnika (Luis Alarcon, Tomasz Świtek i Aleksandra Kowalak) chyba chcą nazywać programami dla "uwikłanych" i umieszczają w nich również ofiary, prawie wyłącznie z dwu powodów: pod presją wyroków sądu i pod naciskiem prokuratury, albo w nadziei, że: poprawią swoją pozycję w rozprawach rozwodowych i alimentacyjnych. Ta zewnętrzna i manipulacyjno-obronna motywacja czyni wątpliwym zawieranie typowego kontraktu psychoterapeutycznego. Bardziej na miejscu byłoby nazywanie takich programów "psychokorekcyjnymi" niż "terapeutycznymi".
9. Wspomniany w liście poradnik został opublikowany jako wydawnictwo Instytutu Psychologii Zdrowia, którego częścią jest Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie. Jednak z jego treścią zapoznałem się dopiero po wydrukowaniu. Ubolewam, że znalazło się w nim kilka przekazów, które są dezinformujące i błędne merytorycznie. Moim zdaniem nie powinno to jednak oznaczać sugestii deprecjonowania innych wartościowych elementów tej publikacji.
W imieniu dyrekcji Instytutu Psychologii Zdrowia przepraszam autorkę listu za niedopuszczalne uchybienia, związane z przepisaniem bez uzgodnienia i zaznaczenia obszernych fragmentów publikacji jej autorstwa. Autorzy poradnika nie są już pracownikami i współpracownikami Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia". Te fragmenty ich poglądów na problematykę przemocy w rodzinie, które stały się przedmiotem trafnej krytyki w Liście Otwartym, nie powinny być utożsamiane ze stanowiskiem Instytutu Psychologii Zdrowia oraz aktualnego zespołu, który w ramach instytutu prowadzi Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia".
10. Poruszone w liście problemy powinny, moim zdaniem, stać się przedmiotem dalszych dyskusji w środowisku osób zajmujących się przeciwdziałaniem przemocy i będą kontynuowane także na łamach czasopisma Niebieska Linia.

[*] List Otwarty do prof. Jerzego Mellibrudy został przez Dorotę Sasal ogłoszony w Świecie Problemów nr 2(145) z lutego 2005.



logo-z-napisem-białe